W sprawie przeciwko Panu Krzysztofowi Bartków, diagnoscie zatrudnionemu w firmie Pani Bożeny Zalewskiej, mamy do czynienia z wyjątkowym przypadkiem, który nie tylko podważa podstawowe zasady rzetelnego procesu karnego, ale także godzi w fundamenty prawa i sprawiedliwości. Wyrok skazujący, wydany przez sąd pod przewodnictwem sędzi Anny Wołoseckiej-Berk, budzi poważne wątpliwości co do uczciwości przeprowadzonego postępowania.
Fotografie jako jedyny dowód – fikcja zamiast faktów
Weryfikacja diagnozy Pana Bartków została oparta jedynie na fotografiach wykonanych przez funkcjonariuszy policji oraz Inspekcji Transportu Drogowego. Pojazd, który rzekomo miał przejść kontrolę techniczną, nie został fizycznie przedstawiony jako dowód w sprawie. Ekspertyza rzeczoznawcy, na której sąd oparł swój wyrok, została wykonana na podstawie zdjęć – bez jakiejkolwiek możliwości weryfikacji, czy badany pojazd jest tożsamy z tym, który pojawił się na stacji diagnostycznej.
Takie postępowanie stoi w sprzeczności z art. 5 § 2 Kodeksu postępowania karnego, który jasno mówi o zasadzie domniemania niewinności: "Nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego." W tej sprawie nie mamy jedynie wątpliwości – mamy wyłącznie wątpliwości! Gdzie są dowody? Gdzie jest pojazd, który rzekomo przeszedł kontrolę techniczną? Czy fotografie mogą zastąpić rzeczywiste dowody? Czy opinia rzeczoznawcy, który nigdy nie widział pojazdu, może stanowić fundament wyroku skazującego?
Domniemanie niewinności zignorowane
Wyrok w tej sprawie zdaje się odwracać fundamentalną zasadę polskiego prawa karnego – to nie oskarżony ma dowodzić swojej niewinności, ale prokuratura musi wykazać jego winę ponad wszelką wątpliwość. Sędzia Anna Wołosecka-Berk, opierając się na domniemaniach i hipotetycznych rozważaniach, oddała hołd wygodzie funkcjonariuszy i rzeczoznawcy, którzy nie dopełnili podstawowych obowiązków śledczych.
Nie można ferować wyroków, bazując wyłącznie na słowach funkcjonariuszy i zdjęciach, które mogą być zmanipulowane lub niewystarczające do jednoznacznego rozstrzygnięcia sprawy. Taka praktyka prowadzi do instrumentalizacji prawa, stawiając w złym świetle wymiar sprawiedliwości.
Porównanie do innych spraw – wyroki oparte na solidnych dowodach
Orzecznictwo sądów w podobnych sprawach wskazuje, że bez fizycznych dowodów, takich jak rzeczywisty pojazd czy dokumentacja techniczna, wyrok skazujący nie powinien zapaść. W sprawie Sądu Najwyższego z 2009 roku (sygn. akt III KK 245/09) podkreślono, że brak dowodów rzeczowych w postaci narzędzia przestępstwa lub jego bezpośrednich rezultatów wyklucza możliwość skazania oskarżonego. W tamtym przypadku sąd jednoznacznie wskazał, że "opinia biegłego sporządzona na podstawie pośrednich informacji nie może zastąpić dowodu bezpośredniego."
Pan Krzysztof Bartków i Pani Bożena Zalewska mają pełne prawo do poczucia głębokiej niesprawiedliwości. Skazanie człowieka na podstawie hipotetycznych założeń i braku twardych dowodów godzi w zaufanie społeczne do wymiaru sprawiedliwości. Taki wyrok może stać się pokarmem dla osób doszukujących się wszędzie spisków – nie bez powodu. Bo czyż nie mamy tu do czynienia z przypadkiem, w którym system zawiódł obywatela, który powinien być chroniony przez prawo?
Apel o przywrócenie sprawiedliwości
Szanowni Państwo, ta sprawa wymaga ponownego przeanalizowania i uchylenia wyroku. W imię zasad sprawiedliwości, w imię obrony fundamentów prawa apelujemy o weryfikację postępowania, które doprowadziło do tego skandalicznego orzeczenia. Pan Krzysztof Bartków zasługuje na uczciwy proces, oparty na dowodach, a nie na domysłach i hipotetycznych założeniach.
Czy wymiar sprawiedliwości zdoła naprawić swój błąd? Czy sąd apelacyjny pochyli się nad tą sprawą i wyciągnie z niej właściwe wnioski? Tylko czas pokaże, czy w Polsce można jeszcze liczyć na sprawiedliwość.
"Prawo, które opiera się na domniemaniach, nie jest prawem. To iluzja sprawiedliwości." – niech te słowa będą przestrogą dla każdego, kto wierzy, że fotografie i słowa funkcjonariuszy mogą zastąpić twarde dowody.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?