[VIDEO] Dziecko odzyskał polski Rom w Szwecji i przywiózł do Polski! Szwecja domaga się teraz jego aresztowania! Bo matkę, już kolejny raz bezpodstawnie, więzili przez dwa miesiące!
Córeczka pana Gustawa jest bezpieczna w Polsce, pod opieką polskich władz. Natomiast matka została ukarana przez Szwecję kolejnym, 2-miesięcznym, bezpodstawnym pobytem za kratami!
- Jestem pełnoprawnym rodzicem. Podjechałem pod szkołę w Szwecji, zabrałem dziecko i przywiozłem do Polski - mówi w wywiadzie dla Telewizja.Patriot24.net Pan Gustaw
- Każdy rodzic kocha swoje dziecko. Więc żadna Szwecja nie ma prawa mi dziecka zabierać! - dodaje.
Jego żona Sylwia została w Goeteborgu. Policja po raz drugi wtargnęła do jej domu i ją aresztowała. Według absurdalnego zarzutu, miała ona zaplanować porwanie dziecka ze Szwecji do Polski. Została zwolniona, bo szwedzki prokurator po raz drugi nie miał żadnych dowodów na jakiekolwiek popełnione przez nią przestępstwo!
Przypomnijmy, że po raz pierwszy została aresztowana kiedy do domu w Goeteborgu wciągnęli policjanci, przełożyli jej karabin do głowy i wśród pisku i szoku dziecka, dziewczynka została przez nich zabrana. Matka i ojciec trafili na kilka miesięcy do aresztu pod absurdalnym zarzutem handlu ludźmi, na który prokurator nie miał żadnych dowodów!
O dramacie tej rodziny polskich Romów piszemy od wielu miesięcy. Wszystkie artykuły i filmy znajdziesz pod linkiem:
Przypomnijmy, że w ich dramacie nie pomógł polski konsul, który na prośbę tej polskiej rodziny, odpisał im odmownie po szwedzku!
Nie pomogła też Unia Europejska, której celem jest ochrona mniejszości. Bronią wyimaginowanych, rzekomych wartości dzieci w związkach LGBT a tym Romom i ich dziecku Unia w niczym nie pomogła!
Sprawę nagłośnił natomiast Krzysztof Rutkowski w swoim programie „Magazyn Kryminalny” w telewizji Superstacja. Gustaw tłumaczył wówczas, że jest pełnoprawnym rodzicem i Szwedzi jak faszyści odbierają mu brutalnie prawa do dziecka.
- Szwedzi wystawili teraz za mną list gończy. Na razie obowiązuje on na terenie Szwecji ale chyba szykują Europejski Nakaz Aresztowania na mnie - mówi w wywiadzie.
- W Polsce jestem legalnie, zgłosiłem się na policję i wierzę że Polska ochroni mnie przed Szwecją. Przestrzegam wszystkich rodziców którzy chcą tam się wybrać z dziećmi - dodaje Gustaw.
Polski Rom współpracuję w tej chwili z polskimi adwokatami. Chce wychowywać i kształcić dziecko zgodnie z polskim prawem. Wierzy, że jego żona Sylwia niebawem również przyjedzie do Polski bo dziecko za nią tęskni.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?