[VIDEO] Czy policja w Kłodzku powstrzyma ataki psychicznie chorego, który może być związany z miejscową służbą więzienną? Bezpodstawnie zatrzymana przez niego biznesmenka Bożena Zalewska złożyła wczoraj obciążające go zeznania
Po interwencji Bożeny Zalewskiej i naszej redakcji policja wszczęła czynności pod kątem artykułu 66 §1 kodeksu wykroczeń. Bo „podający się za policjanta” mężczyzna zatrzymał 18 maja 2023 na półtorej godziny wracającą z przetargu i jadącą na inwestycje budowlaną biznesmenkę blokując jej samochód i twierdząc fałszywie, że jest pod wpływem alkoholu. I angażując w ten absurd służby policyjne!
Bożena Zalewska stawiła się wczoraj w budynku Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku wezwana w charakterze świadka. Przesłuchanie trwało półtorej godziny.
Po wyjściu z Komendy udzieliła wywiadu naszej stacji Telewizja.Patriot24.net, który publikujemy wraz z niniejszym tekstem.
Została potraktowana z powagą i szacunkiem, bo nagłośniona przez nią sprawa okazuje się być potencjalnie niebezpieczna dla wielu osób w Kłodzku i okolicach.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 18 maja 2023 na ulicy Kolejowej w Kłodzku . Miejscowa pracodawczyni Bożena Zalewska wracała właśnie z Urzędu Miasta po rozstrzygniętym na swoją korzyść publicznym przetargu.
- Wjechałam w ślepą uliczkę, by zawrócić i po drodze do firmy zrobić zakupy. Bo na moją posesję miała przyjechać betoniarka, żeby wykonać prace inwestycyjne - mówi Bożena Zalewska w wywiadzie dla Telewizja.Patriot24.net, który publikujemy wraz z niniejszym tekstem.
- Z góry od miasta jechał srebrnym samochodem mężczyzna, który nagle zjechał na lewo czyli naprzeciwko mnie. Zatrzymałam się tuż przed maską jego pojazdu, a on wyskoczył i zaczął wykrzykiwać, że jestem pijana! - relacjonuje kobieta.
- Wykrzykiwał, że jest policjantem! Zaczął dzwonić i wydawać komendy funkcjonariuszom, by przyjechali na to miejsce. Przez półtorej godziny nie pozwolił mi wyjechać - relacjonuje Bożena Zalewska.
Kiedy przyjechał policyjny radiowóz, okazało się, że mężczyzna wcale nie jest policjantem. A Bożena Zalewska, która poddała się badaniu alkomatem, ja trzeźwa bo odczyt wykazał wynik 0,00 promila.
Policjanci nie zbadali jednak dziwnie zachowującego się mężczyznę. Bo ich zdaniem nie było ku temu podstaw „psychofizycznych”.
Tymczasem nasza redakcja dotarła do wstrząsających informacji, że ten mężczyzna może być bardzo niebezpieczny dla otoczenia. Kilkakrotnie leczył się psychiatrycznie w zakładach zamkniętych na terenie Dolnego Śląska.
Dodatkowo, dwa dni po tym zdarzeniu, czyli 20 maja 2023, wezwał trzech uzbrojonych funkcjonariuszy policji do swojego domu, by wyprowadzili sąsiadkę, która przyszła na kawę!
Z naszych informacji wynika, że w jego najbliższym otoczeniu ludzie się go po prostu boją!
O sprawę zapytaliśmy Komendanta Wojewódzkiego policji we Wrocławiu.
Analiza tego zgłoszenia nie potwierdza przytoczonej przez Pana informacji, jakoby zawiadamiający telefonicznie mężczyzna miał przedstawić się jako policjant. Z uwagi na obowiązujące przepisy prawa nie mamy możliwości przekazania Panu informacji, jaki zawód wykonywał lub wykonuje obecnie zgłaszający interwencję mężczyzna, a także treści zgłoszenia - odpowiedziała nam Rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego.
Natomiast z naszych informacji wynika, że mężczyzna może być związane z miejscową służba więzienną. Dlatego w dniu wczorajszym rozmawialiśmy na ten temat rzecznikiem prasowym zakładu karnego w Kłodzku i wysłaliśmy mu pytania związane z tym potencjalnym zagrożeniem. Publikujemy wraz z niniejszym tekstem oczekując na odpowiedzi.
Przypomnijmy również, że to jest drugi przypadek bezpodstawnego posądzenia miejscowej pracodawczyni o jazdę pod wpływem alkoholu.
31 października 2019 doszło do czołowego zderzenia na ulicy w Kłodzku, kiedy to starszy mężczyzna zjechał na lewy pas i uderzył czołowo w auto Bożeny Zalewskiej. Kobieta doznała obrażeń, a policjanci również zbadali ją wówczas alkomatem. I wynik również był 0,00. A mimo to w Internecie pojawił się hejt opisujący ją jako jadącą po alkoholu!
Policjanci wówczas ustalili po łączeniach elektronicznych, z którego domu wyszedł ten wpis. Ale prokuratura tego nie ujawniła i sprawę umorzyła twierdząc, że „mieszka tam kilka osób i nie wiadomo, kto to napisał”.
Według polskiego prawa każde umorzone postępowanie można ponownie wszcząć kiedy pojawiają się nowe okoliczności.
Dlatego teraz zwrócę się ponownie do Komendanta Powiatowego Policji w Kłodzku, by do tamtej sprawy wrócić. Jako pokrzywdzona mam prawo wiedzieć czy to ten sam mężczyzna wypisywał na mnie nieprawdziwe treści czy może ktoś z jego otoczenia? I czy ma to związek z wykonywaniem przeze mnie działalności gospodarczej? - zapowiada Bożena Zalewska.
Czy policja i służba więzienna otoczą opieką prewencyjną osoby z najbliższego kręgu rodzinnego i sąsiedzkiego agresora? By nie doszło do niekontrolowanego, tragicznego ataku w tym środowisku?
- Wskazana przez Pana osoba nie reprezentuje ani nie pełni służby w Zakładzie Karnym w Kłodzku - poinformował naszą redakcję dziś po południu plut. mgr Marek Grzelak, mł.wychowawca Działu Penitencjarnego, z-ca rzecznika prasowego Zakładu Karnego w Kłodzku
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?