[VIDEO] 18-miesięczną dziewczynkę zabrały szwedzkie służby socjalne! Rodzice chcą współpracować z urzędem i w czwartek będą o to prosić szwedzki Sąd [RUS/SE]
- Powrót dziecka do domu i stała współpraca szwedzkich służb socjalnych z rodzicami to najlepsze rozwiązanie i dla dziecka i dla kochających rodziców. To moje stanowisko które będę przekazywać w czwartek szwedzkiemu sądowi - przekazuje polskojęzyczna adwokat specjalizująca się w sprawach dzieci w Szwecji.
Adwokat Jenni Beltrand, z pochodzenia Polka, rozumie więzy rodzinne i w Europie Środkowo-Wschodniej. Jest znana w Szwecji ze swojego profesjonalizmu, przestrzegania procedur i dbałości o dobro najmłodszych.
Dlatego do niej właśnie zgłosiła się Rosjanka Elena wraz z pochodzącym z Białorusi mężem Witalijem. Bo w Dzień Dziecka, 1 czerwca 2020 roku służby socjalne, w asyście trzech uzbrojonych policjantów, odebrały ich ukochaną córeczkę Lizę.
Oboje zgodzili się udzielić wywiadu naszej stacji Telewizja.Patriot24.net przed budynkiem szwedzkich służb socjalnych gminy Haninge, wchodzącej w skład aglomeracji Sztokholmu.
Towarzyszyliśmy im z kamerą, bo w ubiegłym tygodniu zostali wezwani na spotkanie ze służbami socjalnymi. Złożyli propozycję szerokiej współpracy z urzędnikami. Tak, jak to robią rodzice w wielu europejskich krajach gdzie służby socjalne pomagają rodzicom. Wypełniając w ten sposób swoje ustawowe obowiązki dotyczące wspierania rodzin.
- Jeśli popełniamy jakieś błędy, to jesteśmy gotowi codziennie przyjmować w naszym domu specjalistów do spraw rodzinnych. Prosimy o taką współpracę służby socjalne i będziemy prosić w czwartek Sąd. By jak najszybciej zwrócił nam dziecko do domu. I byśmy mogli w praktyce tę współpracę z urzędem jak najszybciej podjąć - tłumaczą rodzice wywiadzie dla Telewizja.Patriot24.net
To stanowisko popiera polska adwokat, która będzie wspierać Elenę i Witalija w sądzie podczas czwartkowej rozprawy. Jej zdaniem szwedzkie prawo i szwedzkue przepisy dają wszelakie możliwości wspierania rodziny takiej jak Elena i Witalij.
O ich dramat pytaliśmy w ubiegłym tygodniu pełniącego funkcję rzecznika prasowego służb socjalnych szwedzkiej gminy Haninge. Mikael Hogskoog przekazał, że najważniejsze jest to szwedzkie prawo i całość musi odbywać się w zgodzie ze szwedzkimi przepisami.
- Ale jest jeszcze europejskie prawo, bo Szwecja jest członkiem Unii Europejskiej. I zobowiązała się do przestrzegania traktatów szczególnie, jeśli chodzi o poszanowanie mniejszości narodowych na swoim terenie, praw dzieci do życia w rodzinie i praw człowieka - przekazuje Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24net, który będzie o te kwestie pytać w Brukselii.
Jaką decyzję podejmie szwedzki Sąd? Czy ukochana córeczka wróci do stęsknionych rodziców? Czy nastąpi przyjazna i pełna zrozumienia współpraca pomiędzy Eleną i Witalijem a służbami socjalnymi Szwecji?
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?